Trzy dni – trzy parki rozrywki. Dokładnie tak! Tego dokonaliśmy w zeszły weekend. Weekend, który zaczął się od pięciuset kilometrów w aucie, bo taką właśnie drogę mieliśmy do pokonania z Czech do małej miejscowości w Małopolsce – Zatoru.
Odwiedziliśmy Zatorland, Energylandię i Inwałd Park. Opisy wszystkich tych trzech parków zamieszczę tutaj na blogu, bo może ktoś z Was chciałby odwiedzić i zastanawia się czy warto…
Pierwszy park rozrywki jaki odwiedziliśmy to Zatorland. W sumie to pięć parków tematycznych w jednym miejscu! W Zatorlandzie znaleźć można Dinopark… Ale nie taki normalny, tylko taki z ruszającymi się dinozaurami, które wydają z siebie liczne, straszne odgłosy. Calineczka na początku się ich bała, ale gdy pokazaliśmy jej, że to nic strasznego i że te dinozaury są sztuczne to zaczęło jej się podobać… Jednak dotknąć ich nie chciała, a do zdjęć pozowała dość nieśmiało. :) Ten park zrobił na nas naprawdę spore wrażenie i nie wiem, czy w najbliższym czasie znajdzie się jakiś dinopark, który będzie według nas lepszy.
W dinoparku był także lunapark. Dość spory jak na taką dodatkową atrakcję. Było kilka karuzel, plus naprawdę ogromny małpi gaj, trampoliny i dmuchańce. Calineczka spędziła tam wiele czasu, wymęczyła się, wybawiła, wyskakała… I o to chodzi!
Kolejnym parkiem tematycznym w Zatorlandii, który odwiedziliśmy był park mitologii. Przygotowany był naprawdę bajecznie! Wielki zbiornik wodny, a z wody wyłaniały się ruszające postacie różnych bogów i bogiń. W dodatku pływało się wokół nich statkiem, a na statku z głośników wydobywały się opowieści o mitologii i bóstwach. Ten park spodobał się najbardziej mi. W szkole uwielbiałam mitologię, więc fajnie było sobie przypomnieć co nieco. ;) Calineczce podobała się możliwość płynięcia statkiem, a tata Calineczki zasnął podczas powolnego i dość długiego rejsu. :)
Po parku mitologii przyszedł czas na park bajek i wodnych stworzeń, który zaczynał się… figurką Calineczki oraz historią o tej ów maleńkiej dziewczynce – to chyba jakiś znak, nie sądzicie? W tym parku było przepięknie i magicznie. Mogłam przez chwilę poczuć się jak dziecko odwiedzając w chatkach bohaterów moich ulubionych bajek… Ahh, magia. :)
W Zatorlandzie był również park świętego mikołaja, latem rzecz jasna nieczynny. Jednak można było tam jeździć na łyżwach, na co odważył się tata Calineczki. Przyznam, że komicznie to wyglądało – jazda na łyżwach latem. :)
Ostatnim parkiem był park owadów, w którym nie byliśmy. Najmniej nas interesował i byliśmy już tak zmęczeni, że naprawdę nie chciało nam się więcej chodzić.
W cenie biletu do Zatolandu było także zwiedzanie domu do góry nogami. Naprawdę niesamowite wrażenie, a nasz błędnik wariował. Warto jednak coś takiego zobaczyć.
W Zatorlandzie podobało nam się to, że było dużo zacienionych miejsc. Wszystkie parki były usytuowane praktycznie wśród zieleni i drzew, co dawało chłód i cień. W dodatku gdzieniegdzie można było napotkać zraszacze z zimną wodą, co było naprawdę wybawieniem, bo jak zwiedzaliśmy Zatorland termometry pokazywały 34 stopnie Celsjusza. :)
Cena do wszystkich 5 parków rozrywki + darmowy lunapark i wszystkie atrakcje to 59,90zł na dwa dni. Myślę, że to dobra cena, bo Zatorland oferuje naprawdę wspaniałą rozrywkę dla całej rodziny i ja polecam każdemu odwiedzenie tego właśnie miejsca.
Dodam jeszcze, że podczas naszego pobytu w Zatorze nocowaliśmy w River Park – należącym do Zatorlandu. Spaliśmy w indiańskich namiotach tipi, co miało swój klimat. Fakt jest taki, że mi znacząco przeszkadzał brak prądu i bieżącej wody, ale Calineczka była zachwycona takim urozmaiceniem. W końcu pierwszy raz spała pod namiotem i to było dla niej niesamowite przeżycie. Namioty wyglądały tak (zdjęcie ze strony River Park):
Na koniec możecie zobaczyć kilka fotek z naszego pobytu w Zatorlandii, już mojego autorstwa. ;)
Świat bajek chyba najbardziej mnie zainteresował
Oj tak – było tam pięknie. ;) Zdjęć dodałam tylko kilka i nie oddają tego uroku. ;)
Rewelacja, już jakiś czas temu się tam wybieraliśmy, ale jakoś tak wyszło , że się nie udało, bardzo zachęciłaś mnie tymi zdjęciami i opisem. Jak Wiki była malutka to byliśmy w sumie w Zatorze ale wtedy był tam tylko Dinozatorland ( pamiętam te dinusie i jajka z Twoich zdjęć :-) ) ależ to wszystko się szybko rozwinęło. Buziaki dla Calineczki :-)
czar-życia Wiki teraz na pewno będzie tam miała większą frajdę. ;)
Ale swietne miejsca! Calineczka z Calineczka the best! :)
O tak! mamahania – zrobiliśmy Calineczce całą sesję z Calineczką! ;)
Super!!! Sama z chęcią bym się wybrała:)
Nasz najbliższy weekend zaplanowaliśmy właśnie w Zatorze i Inwałdzie… jeśli ospa na dobre się od nas wyniesie …. Młody już nie może się doczekać …
entomka – moim skromnym zdaniem zdecydowanie Zatorland lepszy niż Inwałd. W sumie to trochę żałowaliśmy wydanych pieniędzy na bilet do Inwałdu, ale o tym w kolejnym poście. ;)
Mam nadzieję, że bez dzieci też wpuszczają ;)
super :) zwłaszcza na wypady rodzinne :). Pozdrawiam :)
wygląda naprawdę zachęcająco, choc to kawałek drogi od nas :)
uwielbiamy postacie z bajek i dinozaury i mitologię… wiec nie lada byłaby to dla mojej rodziny rozrywka
jesteście niesamowici :D Cudowny ten wasz weekend i aż mi się zachciało tak intensywnie przeżytych kilku dni. A ta radość na twarzy dziecka….bezcenne :D
Ale mi narobiłaś ochoty na taką wycieczkę! Chętnie zabiorę córcię. Ma teraz ogromną fazę zainteresowania….dinozaurami :)
Nic dziwnego, że Calineczce się tam podobało :) sama byłabym zachwycona :)
Fajowe miejsce…w Malborku również znajduje się Dinopark, w którym jednak nigdy nie byliśmy. Patrząć na Twoje zdjęcia bardzo żałuje, bo jeśli jest chociaż w połowie tak fajny jak ten odwiedzony przez Wasza rodzinkę to musi być super. Może wybierzemy się następnym razem… A na samą myśl spania pod namiotem przypomina mi się dzieciństwo, dziś zapewne już tak entuzjastycznie bym do tego nie podchodziła, ale już stara jestem ;)
Piękne podróże , a córeczka wspaniała, widać, że szczęśliwe dziecko i udane wyjazdy :)pozdrawiamy
pozdrawiamy
poydrawiamz
Przepraszam za wczesniejsze komenatrze ale pisze ciagle o bledzie.
Tutaj widzę, że również pięknie :)